Skoro nie możemy się spotkać na piercing, to może chcecie zerknąć na kolejne etapy ręcznego tworzenia złotych kolczyków, takich jak ten powyżej, w zgrabnym nosie Karoliny? :) Zaczyna się od przetopionego złota, odlanego wstępnie pod drut:
Potem walcuje się je na walcarce ile wlezie, regularnie wyżarzając palnikiem:
Potem montuje się w imadle takie cwane ustrojstwo, zwane ciągadłem:
No i nie ma co zwlekać, czas na fachowe przeciąganie drutu na pożądaną średnicę ;) :
Mnie konkretnie interesują trzy grubości drutu - do gwintu na pępki, na ucho i na nos/usta. Do nosa potrzebny będzie mi najcieńszy z tych drutów:
Potem przycina się go na właściwą długość, wynikającą ze średnicy kolczyka i zaczyna się kształtowanie kółeczka:
Na koniec piłowanie, szmerglowanie, polerowanie i od razu robi się jakby bardziej błyszcząco:
Jeszcze tylko sterylizacja w autoklawie:
I mamy to! :) Efekt końcowy już w nosie zadowolonej Klientki:
Mam nadzieję, że to chociaż trochę urozmaiciło Wam nudy kolejnego lockdownu, jak ktoś chce sobie zamówić podobnego złociaka, to wiecie, gdzie mnie szukać:
696 876 423
(jeśli nie odbieram tel - zostaw smsa :) )
Zapraszam!
Mary
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz